piątek, 9 sierpnia 2013

I need to know now, can you love me again?

John Newman - Love me again
Przyjechaliśmy na lotnisko, ja, Marc i Cinthia. Wiedziałam, że nie będę widziała mojej miłości przez tydzień, zostaje tylko Skype, ale to nie jest to samo. Przez internet nie można się przytulić, pocałować. Gdy Marc stawał do odprawy miałam łzy w oczach, ale starałam się nie rozklejać.
- To tylko tydzień, będzie dobrze - ciągle powtarzał Marc. Dla mnie tydzień był wiecznością.
Pocałował mnie na pożegnanie i wszedł na pokład samolotu. Wróciłyśmy z Cinthią do samochodu i pojechałyśmy do kina na jakąś komedię żeby się rozluźnić. Wiedziałam, że ten tydzień będzie dla mnie męczarnią.

***

7 dni minęło. Reprezentacja U-21 Hiszpanii wygrała wszystkie mecze eliminacyjne i zakwalifikowali się na Mistrzostwa Świata. Wyjechałam po Marca na lotnisko, tym razem bez Cinthii, ona musiała zostać w sklepie. Gdy weszłam na lotnisko i zobaczyłam na tablicy, że samolot z Madrytu już wylądował serce biło mi jak oszalałe. W tłumie wychodzących ludzi zauważyłam Marca. Szukał mnie wzrokiem. Nie mogłam opanować emocji, podbiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona. Podczas jego pobytu w Hiszpanii przez internet rozmawialiśmy tylko raz. On ciągle trenował a po meczu przychodził nad ranem.
- Tak się stęskniłam.
- Ja też, kochanie, ale chodźmy do domu. Jestem bardzo zmęczony. Obiecuję, że jak się trochę odświeżę, pójdziemy do kina, albo gdzieś do restauracji.
- Trzymam cię za słowo.
Gdy dojechaliśmy do domu, Marc od razu poszedł wziąć prysznic. Ja siedziałam na łóżku z laptopem. Marc zostawił na stoliku obok łóżka telefon. Podczas gdy mój skarb brał prysznic, przyszedł mu sms. Nie jestem z tych dziewczyn co patrzą chłopakowi w telefon. Od razu odrzuciłam myśl zobaczenia na wiadomość jednak gdy Marc co raz dłużej nie wychodził z łazienki, moja ciekawość wzięła górę. Otworzyłam sms i od razu tego pożałowałam. Wiadomość brzmiała "Hej kociaku, kiedy powtórka z ostatniej nocy?" od Katrin. Na moment przestałam oddychać i serce mi stanęło. Patrzyłam na te kilka słów i patrzyłam. Nagle Marc wyszedł z łazienki i od razu zobaczył mnie z telefonem w ręku. Wiedziałam, że tam w Hiszpanii poznał jakąś dziewczynę, gdyby było inaczej, nie zwracałaby się do niego "kociaku". Nawet ja tak do niego nie mówiłam.
- Czytasz mi smsy? - zapytał Marc, prawie krzycząc.
- A co? Masz coś przede mną do ukrycia?
- Nie, przecież cię kocham - powiedział. Nie mogłam na niego patrzeć, dałam mu w twarz. I to porządnie.
- Idź do swojej Katrin, może ona nie będzie ci czytać smsów! - wykrzyczałam po czym rzuciłam mu telefon i zaczęłam szukać walizki.
Pakując się nie słyszałam co mówił do mnie Marc. Płakałam i chwilami słyszałam coś w stylu "ona nic nie znaczy" i "przestań robić szopki". Ja jednak byłam zdeterminowana i chciałam odejść od niego jak najdalej. Schodząc po schodach słyszałam jak Marc idzie za mną i powtarza "nie wygłupiaj się!". Nie pamiętam co było dalej.

***

Stałem pod drzwiami jej domu z bukietem róż. Już miałem dzwonić do drzwi gdy z domu wyszedł Kuba. Rozmawiał przez telefon, ale gdy mnie zobaczył powiedział tylko:
- Muszę kończyć.
- Cześć - powiedziałem nieco skrępowany.
- Cześć - odpowiedział jeszcze bardziej zażenowany tą sytuacją niż ja - Jest na górze, w domu nikogo nie ma, rób co chcesz. Ona od dwóch dni nie wychodzi z pokoju.
Jedyna myśl która przeszywała mi głowę to "Jestem skończonym idiotą".

niedziela, 4 sierpnia 2013

"Everything that kills me makes me feel alive"

OneRepublic - Counting stars
Minął tydzień odkąd zamieszkaliśmy razem. Zdałam maturę. Musiałam wybrać 3 przedmioty. Chciałam iść na studia językowe (filologię angielską) więc wybrałam angielski, niemiecki (tutaj w Anglii braliśmy praktycznie to samo co w Polsce) i polski (była taka możliwość, więc z niej skorzystałam). W tej szkole wyglądało to trochę inaczej niż w Polsce. Pisaliśmy test z każdego przedmiotu, nie zdawaliśmy ustnie i na następny dzień były wyniki. Zdałam wszystko bez problemu, więc od razu przeprowadziłam się do Marca. Jego rodziców już nie było, mieszkała z nami tylko Cinthia. Jak mieszka się z Marciem? Nie mogłam sobie tego lepiej wymarzyć. Po pierwsze on śpi bez koszulki! Śpi w samych spodniach dresowych. Przez noc śpimy do siebie przytuleni, on mnie obejmuje w talii lub ja kładę swoją głowę na jego ramieniu. Jest niesamowicie. Już pomijając to, że on musi wstawać o 6:00 na trening, mieszkanie z nim jest jak z bajki. Często wychodziliśmy na miasto, do kina lub aby po prostu coś zjeść. Miałam wakacje, więc nie narzekałam na brak czasu, studia zaczynałam dopiero w październiku.
Tego dnia siedziałam około dwunastej z Cinthią w salonie przeglądając katalogi z ubraniami. Cinthia dostawała ich masę, ponieważ prowadzić sklep odzieżowy w jednej z miejscowych galerii. Ubierałam się tylko u niej, ponieważ sprowadzała ubrania, które mi się podobały i sprzedawała za hurtową cenę. 
Siedziałyśmy tak zachwycając się nad jedną z sukienek kiedy usłyszałyśmy trzask drzwi. Marc przyszedł z treningu i wpadł do salonu. Przeraziłam się jego wyglądem. Miał podbite oko i krew leciała mu z wargi. Był bardzo zdenerwowany. Od razu podbiegłam do niego, przytuliłam i gdy miałam zapytać co się stało Cinthia mnie wyprzedziła:
- Kto cię tak sprał?
- Ten je*any Polaczek.
Przeraziłam się. Marc pobił się z Łukaszem. I w dodatku Marc po raz pierwszy przeklął przy mnie. Nie chciałam wiedzieć o co poszło, z tego co widziałam musieli nieźle się pokłócić.
- Chodź, obmyję ci tą wargę i dam ci lodu na oko - powiedziałam po czym poszliśmy do kuchni. Cinthia też z nami poszła.
- Gadaj o co chodzi, umieram z ciekawości - powiedziałam Cinthia wyraźnie podekscytowana.
- Przyszedłem na trening, było wcześnie, większości zawodników jeszcze nie było. Był tylko Thor i ten laluś Łukasz - oczywiście "Łukasz" przy jego akcencie brzmiało jak "Ukaz" - Ćwiczył z trenerem bramkarzy. Podszedłem do Thora i zaczęliśmy gadać. Thor pochwalił mi się, że ma dziewczynę, więc zaczęliśmy planować żeby pójść na podwójną randkę...
- Zaraz, zaraz. Nawet się mnie nie spytałeś! - przerwała mu nagle. No bo co kurde? Może ja nie miałam ochotę iść.
- Dasz mi skończyć? - powiedział. Był zdenerwowany również na mnie, ledwo opanował głos - Podszedł do nas ten wypierdek - tak na prawdę Łukasz był wyższy od Marca, ale już nie wnikałam - i zapytał Thora czy może nas zostawić samych. Oczywiście się zgodził. Na początku Łukasz powiedział, żebym się nie łudził na pierwszy skład a potem zaczął coś pieprzyć o tobie, że w Polsce byliście razem i że tak na prawdę nic o tobie nie wiem. I wtedy dostał ode mnie w ryj. Nie skończyło się na tym, oddał mi, ale go znokautowałem - skończył a ja wciąż byłam cała w nerwach. Powiedział mu. Łukasz mu powiedział. Modliłam się, żeby Marc nie pytał o to co było między nami.
- Bardzo dostał? - zapytała Cinthia.
- Biłem go tak, żeby nie było śladu, czego nie można powiedzieć o nim - powiedział po czym złapał się z grymasem na twarzy za szczękę - Wciąż mi siedzi w głowie co mi o tobie powiedział, Justyna. Mówiłaś, że się tylko przyjaźniliście.
- To ja idę kupić coś na obiad - dyskretnie wycofała się Cinthia.
- Więc? - ciągnął Marc. Chciał wiedzieć. Nie dziwię się mu.
- Oj tam, nic poważnego. Trzymanie się za rączki i tyle.
- Szczerze w to wątpię.
Łzy napływały mi do oczu. Dlaczego od razu mu nie powiedziałam? Było mi wstyd.
- Chodziliśmy ze sobą kilka miesięcy, zerwałam z nim bo musiałam wyjechać. Teraz on przyjechał tu i nagle wyznaje mi miłość. Błagam, nie myśl o mnie źle. Nie powiedziałam ci, bo wiedziałam, że będziesz go nienawidził i będziesz go prześladował na treningach. 
- Okłamałaś mnie. Nic nie zmieni tego faktu - powiedział po czym poszedł na górę, do pokoju.
Było mi głupio, nie zachowałam się wobec niego fair. Musiałam się z nim pogodzić, nazajutrz miał jechać na zgrupowanie młodzieżowej reprezentacji U-21 Hiszpanii. Jechał na mecze eliminacyjne do MŚ. Starałam się jakoś ułożyć w głowie przeprosiny, wyjaśnienia. W końcu zebrałam się na odwagę i poszłam do jego pokoju. Pakował się i akurat składał podkoszulki. Zobaczył mnie i przerwał układanie ubrań.
- Kochanie, przepraszam. Przecież w Polsce miałaś prawo chodzić z kim chciałaś, nie chcę się z tobą kłócić - powiedział z zaskoczenia Marc po czym podszedł i mnie mocno przytulił. Tak jak wtedy na stadionie.
- Też cię przepraszam. Powinnam ci powiedzieć.
- Nie mówimy już o tym. Pomogłabyś mi w pakowaniu? Nienawidzę składać ubrań i zawsze nie mogę dopiąć walizki.
- Pewnie - powiedziałam i zaczęliśmy razem składać ubrania. Mówił mi o tym, że gdy przyjedzie, pojedziemy na wakacje. Najpierw do Polski, żebym pokazała mu moją ojczyznę a potem do Hiszpanii. Rozmyślaliśmy co będziemy tam robić. Obiecał mi pokazać jego dawny stadion - Camp Nou i poznać mnie z jego kolegami z Barcelony B, czyli z Thiago Alcantara, Cristianem Tello i Sergi Roberto. Nie wiedziałam, że te plany nigdy nie miały się zdarzyć.