Siedziałam tak zamurowana patrząc na Marca. Na te jego
niesamowite oczy. Po kilku sekundach zorientowałam się, że on czeka aż coś
powiem.
- Marc, nie do końca rozumiem… - zaczęłam, jednak on nie
pozwolił mi dokończyć.
- Jestem w tobie zakochany, podobasz mi się, od kilku
tygodni próbowałem do ciebie zagadać, ale mi nie wychodziło i dopiero teraz
odważyłem się powiedzieć ci co czuję. Co tu jest niezrozumiałe?- mówił tak
szybko, że ledwo zrozumiałam każde słowo.
Czyli wszystko jasne. Marc jest we mnie zakochany. To
naprawdę dziwne uczucie. Gdy mieszkałam w Polsce, miałam chłopaka, Łukasza.
Jednak to nie była miłość, to było raczej zauroczenie. Byłam z nim tylko dwa
miesiące. Sytuacja z Marciem jest całkiem inna. Wiedziałam, że on mówił to
szczerze, widziałam to w jego oczach. Były wciąż wpatrzone we mnie i oczekujące
na moją odpowiedź, a ja dalej nie wiedziałam co powiedzieć.
- To nie takie proste, ja nic o tobie nie wiem –
powiedziałam wreszcie.
- Justyna, czy chciałabyś się ze mną spotykać? – zapytał,
nie zwracając nawet uwagi na to co powiedziałam.
Druga połowa się rozpoczynała. Chłopaków dalej nie było a
Marc nadal czekał. Tłum dookoła nas zaczął śpiewać „Blue is the colour”, czyli
hymn klubu Chelsea. Wrzaski i okrzyki nie pozwoliły mi się skupić i racjonalnie
pomyśleć. Na myśl przychodziła mi tylko jedna odpowiedź.
- Tak –
odpowiedziałam.
Marc z wyraźną ulgą przytulił mnie mocno to siebie. Czułam
się taka bezpieczna w jego silnych ramionach. Musiał coś ćwiczyć, uprawiać
jakiś sport, ale nie to było teraz ważne. Wiedziałam, że ciężko było mu
się przełamać na takie wyznanie. Przez resztę meczu nie mogłam się skupić. Cały
czas myślałam jak to będzie wyglądać.
* * *
Była 6:00 kiedy wstałam. Normalnie wstaję o 7:00 do szkoły,
jednak tej nocy nie spałam dobrze. Ciągle myślałam o Marcu. Czasami potrafię
nie spać całą noc, myśląc o rzeczy, która mnie trapi. Dzisiaj jednak udało mi
się zasnąć na kilka godzin.
Umówiłam się z Marciem o 15:00, czyli po lekcjach. Miał na
mnie czekać pod szkołą a potem mieliśmy pójść do kawiarni. Moja pierwsza w
życiu randka. Nawet z Łukaszem nigdzie nie wychodziłam. Nie miałam żadnej
koleżanki, żeby zapytać się jej o radę, jak mam się zachowywać. Przynajmniej
nie w Anglii. Nagle wpadłam na pomysł, żeby pogadać na skype z moją przyjaciółką,
Olą z Polski. Z Olą przyjaźnię się właściwie od dziecka. Do dziś pamiętam nasze
wspólne zabawy. Bardzo ciężko było nam się rozstać. Na szczęście była dostępna.
Połączyłam się z nią.
- No proszę, kogo my tu mamy o 7:00 – powiedziała na
powitanie Ola, wyraźnie ucieszona, że o niej pamiętałam. Była w pidżamie (w
Polsce czas jest +1 godzina).
- No hej, w życiu nie uwierzysz co się stało – zaczęłam,
żeby wzbudzić jej ciekawość.
- Poznałaś angielskie mega ciacho i masz zamiar oddać go
przyjaciółce z Polski? –
- Prawie. Poznałam hiszpańskie mega ciacho i mam zamiar
zatrzymać go dla siebie –
- Byłam blisko. No proszę, dwa miesiące na wyspach i już się
zaczęło – dodała żartobliwie i zapytała - Co w związku z tym? –
Opowiedziałam Oli całą wczorajszą sytuację. Po chwili
zastanowienia powiedziała:
- Nie przejmuj się, że go nie znasz. Na pewno dzisiaj się
wszystko wyjaśni. A jak się nie wyjaśni to możesz z nim zerwać i zostawić go
mnie! – odpowiedziała, widocznie miała
dobry humor z rana.
- Trochę się boję. Słuchaj, muszę kończyć, bo spóźnię się na
autobus do szkoły. A tak poza tym to ty nie idziesz do szkoły? – zapytałam,
ponieważ dziwne mi się wydało, że o tej porze jest na skype.
- Małe wagary, odezwij się jeszcze –
- Nie zapomnę –
Zakończyłam rozmowę. W pośpiechu zjadłam śniadanie,
strasznie się zagadałam z Olą, ledwo zdążyłam na autobus.
Bardzo nie lubiłam mojej szkoły, przede wszystkim dlatego,
że z nikim jakoś szczególnie nie kolegowałam się. Drugi powód to to, że kilka
nauczycieli nie lubi mojego akcentu i dlatego mam obniżone oceny. Trzecim
powodem jest to, że każdy się na mnie dziwnie patrzy. Na lekcji, na przerwie,
po lekcjach, ZAWSZE. W szkole jestem właściwie jedyną uczennicą z Polski.
Reszta to Anglicy. Jest tu może pare Francuzów czy Niemców, ale nie ma żadnego
Polaka. Z tego powodu również czuję się osamotniona.
Jako pierwszą lekcję miałam biologię. Normalnie w klasie
mamy pojedyncze ławki, i całe szczęście, bo nie umiałabym się dogadać z
kimkolwiek z mojej klasy. W klasie biologicznej i chemicznej ławki były
podwójne. Byłam zmuszona do siedzenia z Amy, klasowym kujonem. Na szczęście z
nią nie musiałam rozmawiać, ponieważ ona była zainteresowana lekcją a podczas
doświadczeń ona wszystko za mnie robiła. Wyglądu Amy chyba nie muszę opisywać.
Typowa angielska dziewczyna. Jedyne co ją wyróżniało od innych to aparat na
zębach, którego czasami zapominała wyczyścić.
Dzisiejszego dnia, gdy weszłam do klasy, Amy nie było. To
dziwne, ponieważ miała stuprocentową frekwencję. Postanowiłam nie zastanawiać się
dlaczego jej nie ma tylko cieszyć, że nie będę musiała oglądać jej
niewyczyszczonego aparatu.
Usiadłam w ławce. Do klasy nie wszedł Mr Brown, nasz
nauczyciel biologii, tylko dyrektor z jakimś chłopakiem, który został w
drzwiach. Myślę „kolejny uczeń, którego wywalili z poprzedniej szkoły”. W
naszej klasie było już dwóch takich uczniów. Andy – nigdy nie przychodził na
lekcje, nauczyciele z góry wpisywali mu nieobecność, bo wiedzieli, że nie
przyjdzie. Właściwie to nie wiem jak on wygląda. Odkąd przyjechałam znam go
tylko z opowieści innych. Dave – w miarę stara się żeby go nie wyrzucili, ale
ciężko mu to idzie, bo ciągle pyskuje nauczycielom.
Chłopak, którego przyprowadził dyrektor wszedł do klasy.
Przyjrzałam się mu lepiej, bo nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
- Uczniowie, pragnę wam przedstawić nowego kolegę z Polski,
Łukasza – powiedział dyrektor.
bardzo ciekawie opowiadasz. :)
OdpowiedzUsuńlifex1x1.blogspot.com
bardzo ciekawie piszesz. fajny rozdział. ;D
OdpowiedzUsuńzawsze podziwiałam ludzi, którzy piszą takie opowiadania. ;)
obserwuje i licze na rewanż --> glamorien.blogspot.com
Wow wciągnęłam się już po kilku pierwszych zdaniach *,* Zawsze przerażają mnie długie opowiadania, ale czasem...niektóre z nich są warte czytania, takie jest też to! ;) Na prwdę ciekawie piszesz, możliwe że jeszcze tu wpadnę ;P
OdpowiedzUsuńhttp://complywithyourdreams.blogspot.com/
czekaj, czekaj... to jest TEN Łukasz z którym ona się spotykała w Polsce? o.O to jest raczej niemożliwe! on nie może zepsuć relacji ze słodkim Hiszpanem .__.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału. Dodaj szybko! :D
tak, tak to ten :)
Usuńjutro się postaram ^^
Bardzo mi się podoba *.* Piszesz ciekawie i lekko. Historia strasznie wciąga ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie też nowy rozdział; http://komnataciemnosci.blogspot.com/