czwartek, 4 lipca 2013

"Emigrowałem z objęć Twych, nad ranem, dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem"

Siedziałam tak zamurowana patrząc na Marca. Na te jego niesamowite oczy. Po kilku sekundach zorientowałam się, że on czeka aż coś powiem.
- Marc, nie do końca rozumiem… - zaczęłam, jednak on nie pozwolił mi dokończyć.
- Jestem w tobie zakochany, podobasz mi się, od kilku tygodni próbowałem do ciebie zagadać, ale mi nie wychodziło i dopiero teraz odważyłem się powiedzieć ci co czuję. Co tu jest niezrozumiałe?- mówił tak szybko, że ledwo zrozumiałam każde słowo.
Czyli wszystko jasne. Marc jest we mnie zakochany. To naprawdę dziwne uczucie. Gdy mieszkałam w Polsce, miałam chłopaka, Łukasza. Jednak to nie była miłość, to było raczej zauroczenie. Byłam z nim tylko dwa miesiące. Sytuacja z Marciem jest całkiem inna. Wiedziałam, że on mówił to szczerze, widziałam to w jego oczach. Były wciąż wpatrzone we mnie i oczekujące na moją odpowiedź, a ja dalej nie wiedziałam co powiedzieć.
- To nie takie proste, ja nic o tobie nie wiem – powiedziałam wreszcie.
- Justyna, czy chciałabyś się ze mną spotykać? – zapytał, nie zwracając nawet uwagi na to co powiedziałam.
Druga połowa się rozpoczynała. Chłopaków dalej nie było a Marc nadal czekał. Tłum dookoła nas zaczął śpiewać „Blue is the colour”, czyli hymn klubu Chelsea. Wrzaski i okrzyki nie pozwoliły mi się skupić i racjonalnie pomyśleć. Na myśl przychodziła mi tylko jedna odpowiedź.
- Tak –  odpowiedziałam.
Marc z wyraźną ulgą przytulił mnie mocno to siebie. Czułam się taka bezpieczna w jego silnych ramionach. Musiał coś ćwiczyć, uprawiać jakiś sport, ale nie to było teraz ważne. Wiedziałam, że ciężko było mu się przełamać na takie wyznanie. Przez resztę meczu nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam jak to będzie wyglądać.
* * *
Była 6:00 kiedy wstałam. Normalnie wstaję o 7:00 do szkoły, jednak tej nocy nie spałam dobrze. Ciągle myślałam o Marcu. Czasami potrafię nie spać całą noc, myśląc o rzeczy, która mnie trapi. Dzisiaj jednak udało mi się zasnąć na kilka godzin.
Umówiłam się z Marciem o 15:00, czyli po lekcjach. Miał na mnie czekać pod szkołą a potem mieliśmy pójść do kawiarni. Moja pierwsza w życiu randka. Nawet z Łukaszem nigdzie nie wychodziłam. Nie miałam żadnej koleżanki, żeby zapytać się jej o radę, jak mam się zachowywać. Przynajmniej nie w Anglii. Nagle wpadłam na pomysł, żeby pogadać na skype z moją przyjaciółką, Olą z Polski. Z Olą przyjaźnię się właściwie od dziecka. Do dziś pamiętam nasze wspólne zabawy. Bardzo ciężko było nam się rozstać. Na szczęście była dostępna. Połączyłam się z nią.
- No proszę, kogo my tu mamy o 7:00 – powiedziała na powitanie Ola, wyraźnie ucieszona, że o niej pamiętałam. Była w pidżamie (w Polsce czas jest +1 godzina).
- No hej, w życiu nie uwierzysz co się stało – zaczęłam, żeby wzbudzić jej ciekawość.
- Poznałaś angielskie mega ciacho i masz zamiar oddać go przyjaciółce z Polski? –
- Prawie. Poznałam hiszpańskie mega ciacho i mam zamiar zatrzymać go dla siebie –
- Byłam blisko. No proszę, dwa miesiące na wyspach i już się zaczęło – dodała żartobliwie i zapytała - Co w związku z tym? –
Opowiedziałam Oli całą wczorajszą sytuację. Po chwili zastanowienia powiedziała:
- Nie przejmuj się, że go nie znasz. Na pewno dzisiaj się wszystko wyjaśni. A jak się nie wyjaśni to możesz z nim zerwać i zostawić go mnie!  – odpowiedziała, widocznie miała dobry humor z rana.
- Trochę się boję. Słuchaj, muszę kończyć, bo spóźnię się na autobus do szkoły. A tak poza tym to ty nie idziesz do szkoły? – zapytałam, ponieważ dziwne mi się wydało, że o tej porze jest na skype.
- Małe wagary, odezwij się jeszcze –
- Nie zapomnę –
Zakończyłam rozmowę. W pośpiechu zjadłam śniadanie, strasznie się zagadałam z Olą, ledwo zdążyłam na autobus.
Bardzo nie lubiłam mojej szkoły, przede wszystkim dlatego, że z nikim jakoś szczególnie nie kolegowałam się. Drugi powód to to, że kilka nauczycieli nie lubi mojego akcentu i dlatego mam obniżone oceny. Trzecim powodem jest to, że każdy się na mnie dziwnie patrzy. Na lekcji, na przerwie, po lekcjach, ZAWSZE. W szkole jestem właściwie jedyną uczennicą z Polski. Reszta to Anglicy. Jest tu może pare Francuzów czy Niemców, ale nie ma żadnego Polaka. Z tego powodu również czuję się osamotniona.
Jako pierwszą lekcję miałam biologię. Normalnie w klasie mamy pojedyncze ławki, i całe szczęście, bo nie umiałabym się dogadać z kimkolwiek z mojej klasy. W klasie biologicznej i chemicznej ławki były podwójne. Byłam zmuszona do siedzenia z Amy, klasowym kujonem. Na szczęście z nią nie musiałam rozmawiać, ponieważ ona była zainteresowana lekcją a podczas doświadczeń ona wszystko za mnie robiła. Wyglądu Amy chyba nie muszę opisywać. Typowa angielska dziewczyna. Jedyne co ją wyróżniało od innych to aparat na zębach, którego czasami zapominała wyczyścić.
Dzisiejszego dnia, gdy weszłam do klasy, Amy nie było. To dziwne, ponieważ miała stuprocentową frekwencję. Postanowiłam nie zastanawiać się dlaczego jej nie ma tylko cieszyć, że nie będę musiała oglądać jej niewyczyszczonego aparatu.
Usiadłam w ławce. Do klasy nie wszedł Mr Brown, nasz nauczyciel biologii, tylko dyrektor z jakimś chłopakiem, który został w drzwiach. Myślę „kolejny uczeń, którego wywalili z poprzedniej szkoły”. W naszej klasie było już dwóch takich uczniów. Andy – nigdy nie przychodził na lekcje, nauczyciele z góry wpisywali mu nieobecność, bo wiedzieli, że nie przyjdzie. Właściwie to nie wiem jak on wygląda. Odkąd przyjechałam znam go tylko z opowieści innych. Dave – w miarę stara się żeby go nie wyrzucili, ale ciężko mu to idzie, bo ciągle pyskuje nauczycielom.
Chłopak, którego przyprowadził dyrektor wszedł do klasy. Przyjrzałam się mu lepiej, bo nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
- Uczniowie, pragnę wam przedstawić nowego kolegę z Polski, Łukasza – powiedział dyrektor.

6 komentarzy:

  1. bardzo ciekawie opowiadasz. :)

    lifex1x1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo ciekawie piszesz. fajny rozdział. ;D
    zawsze podziwiałam ludzi, którzy piszą takie opowiadania. ;)

    obserwuje i licze na rewanż --> glamorien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow wciągnęłam się już po kilku pierwszych zdaniach *,* Zawsze przerażają mnie długie opowiadania, ale czasem...niektóre z nich są warte czytania, takie jest też to! ;) Na prwdę ciekawie piszesz, możliwe że jeszcze tu wpadnę ;P
    http://complywithyourdreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. czekaj, czekaj... to jest TEN Łukasz z którym ona się spotykała w Polsce? o.O to jest raczej niemożliwe! on nie może zepsuć relacji ze słodkim Hiszpanem .__.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Dodaj szybko! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się podoba *.* Piszesz ciekawie i lekko. Historia strasznie wciąga ;)
    Zapraszam do mnie też nowy rozdział; http://komnataciemnosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. Z chęcią przyjmuję pochwały jak i krytykę.